Wigilia zawsze była wyjątkowym dniem – wszystkie ciężkie prace były odkładane na później. Zadaniem kobiety było przygotowanie jedzenia oraz posprzątanie domu. Na barkach mężczyzny spoczywał obowiązek zatroszczenia się o ciepło, zwierzęta, porządek na zewnątrz i saunę! Tak tak, by zasiąść przy Wigilijnym stole trzeba było spędzić czas w saunie lub przynajmniej być po kąpieli – czystym zarówno duchowo jak i cieleśnie.
Według tradycji cały dzień można było jeść jedynie gotowany groch, by z niecierpliwością oczekiwać wieczornych przysmaków. Wieczerzę składającą się z 12 dań jedzono nie wcześniej niż przed pojawieniem się na niebie Gwiazdy Wieczornej (Wenus).
Jednym z najważniejszych dań wieczoru było mleko makowe (Aguonų Pienas) przez Dzuków nazywane również niedźwiedzim mlekiem. Mak na mleko makowe koniecznie musiał utrzeć mężczyzna. Starty mak zalewa się wodą posłodzoną miodem lub cukrem. Jako dodatek, do mleka makowego wrzuca się sucharki z ciasta pszennego nazywane śliżykami (kūčiukai).
By upamiętnić miejsce w którym urodził się Jezus pod biały lniany obrus podkładało się siano. Jeśli przy stole zasiadała nieparzysta liczba osób zapraszano wtedy kogoś biednego, nie posiadającego rodziny. Jeżeli w danym roku ktoś z rodziny zmarł, przy stole pozostawiano puste miejsce i podawano łyżkę.
Ludzie wierzyli, że podczas Wigilijnej wieczerzy są z nimi również zmarli. Zmarłych na kolację wigilijną zapraszał zawsze najstarszy mężczyzna z rodu, wychodząc na podwórze i wołając ” Ateikit Kūcių” („Przyjdźcie na wieczerzę wigilijną”).
Wigilię uważano za dzień jednoczący rodzinę. Przed kolacją wszyscy godzili się i oddawali zaległe długi, by w Nowy Rok wejść z czystym i spokojnym sumieniem.
4 Responses
Tak było kiedyś.. A czy teraz też jest podobnie? Jak to wygląda współcześnie? Na ile tradycja wciąż żyje w Litwinach? 🙂
Pozdrawiam 🙂
W niektórych rodzinach nadal święta obchodzi się bardzo tradycyjnie:) Są również rodziny, które zamawiają na Wigilie stolik w restauracji.
Widać więc upływ czasu.. 😉 Szczerze mówiąc, miałabym ochotę wyjechać kiedyś na święta – w góry, nad morze, to już obojętne, myslę, że byłoby to też ciekawe przeżycie 🙂